Nie przepadam za tą tradycją, co nie zmienia faktu, że nie kłócę się ze zleceniodawczynią. Tym bardziej, że jak na tę okazję, wybrany model okazał się bardzo dyskretny i gustowny. Chociaż ... wszyscy oglądający go faceci i tak robią dziwne miny. Ciekawe jak Wam się spodoba? A przy okazji: trochę mnie nie było. Wszystko przez przeprowadzkę. Ale już jestem i mam zamiar szybko nadrobić zaległości. Bo nawet pomiędzy gipsem i płytkami trzeba jeść :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz