Muszę przyznać, że choć blogowe zabawy wciągnęły mnie w całości, nadal jednak nic nie pociąga mnie w kuchni tak, jak . . . prostota. Czytam wpisy innych blogowiczek i oglądam tam prawdziwe babkowe cudeńka z kardamonem, alkoholem, pekanami, fiołkami. I, mimo wszystko, wiem już, że u mnie w tym roku będzie na Wielkanoc tradycyjna Baba drożdżowa z rodzynkami i cytrynowym lukrem. A przed Wielkanocą chciałabym pokazać dwie babki z dodatkiem kakao, pieczone z przepisów starych jak świat. Ale za to absolutnie najprostsze na świecie i niezmiennie pyszne.
Zacznę od przepisu, który znalazłam w jednej z książek Ewy Wachowicz, a który obudził we mnie wspomnienie z dzieciństwa. Dawno, dawno temu podobną babkę piekła czasami Moja Babcia. Może nawet dokładnie tę samą? W końcu Babcia też pochodziła z okolic Nowego Sącza, Krynicy i Gorlic. Ewa (pozwolę sobie pisać po imieniu, bo ciężko paniować komuś, kogo gości się niemal co dzień, choćby i tylko poprzez karty książek) pisze, że jako dziecko jadała ją na śniadanie. Myślę, że to doskonały pomysł, bo babka należy zdecydowanie do konkretniejszych i bardzo sycących. Nie jest specjalnie puszysta, kwalifikuje się raczej jako piaskowa. Z resztą, co ja będę opowiadać, spróbujcie sami!
B a b k a U c i e r a n a
Składniki:
- 5 jajek
- 20 dag cukru
- 1 cukier waniliowy
- 1 kostka masła
- 20 dag mąki pszennej
- 15 dag mąki ziemniaczanej
- 1 czubata łyżka kakao
- 1/2 opakowania proszku do pieczenia
Wykonanie:
Jajka z cukrami ubiłam na parze na puszystą masę, a następnie zmiksowałam ze zmieszanymi z proszkiem mąkami i roztopionym masłem. Gotowe ciasto rozdzieliłam na dwie części i jedną zmieszałam z kakao. Do natłuszczonej keksówki o długości 30 cm wlałam najpierw jasne ciasto, a na nie wyłożyłam ciemne. Piekłam 45 minut w 180 stopniach.
Smacznego!
Chyba zdecydowanie najsmaczniejsze są zwyczajne babki :) u mnie co roku jest zwykła babka, nawet bez lukru tylko z cukrem pudrem.
OdpowiedzUsuńja to lubie takie zwykle babeczki, najlepsze do herbatki:) Twoja wyglada pyszniutko;)
OdpowiedzUsuń