niedziela, 29 listopada 2015

Orzechowe Jabłka

                  Deser idealny. Niedużo ciasta, w którym dodatkowo część maki zastąpiono orzechami, a w roli głównej jabłko. Nasze, polskie. Niekoniecznie od razu Golden Delicious. A do tego miód i znów orzechy. Z własnego ogrodu, choć włoskie. Ciasto, które trochę jeszcze pachnie jesienią, a trochę już świętami. W dodatku jakby listopadowo nostalgiczne. Przywołuje wspomnienia z dzieciństwa; o pieczonych jabłkach, o opowieściach toczonych przez dziadka podczas łupania orzechów. Ale przede wszystkim - zjawiskowo piękne. Naturalnie piękne. Jak młoda, piegowata dziewczyna. Ma w sobie jakiś rodzaj rodzinnego ciepła, które dziś już spotyka się tak rzadko. Pozwólcie mu się porwać.   

Orzechowe Jabłka


czwartek, 26 listopada 2015

Piernikowy Gulasz z Łopatki, Dyni i Fasoli

                  Bardzo sycące i porządnie rozgrzewające danie, idealne na chłodne, listopadowe wieczory przy kominku. Tak bogate w aromat dyni i przypraw, że zachwyci nawet tych, którzy jak ja, zazwyczaj wieprzowiny nie jadają. Bardzo gęsty, idealny by wyjadać resztki smarując po talerzu chrupiącą bułką. 

Piernikowy Gulasz z Łopatki, Dyni i Fasoli


środa, 25 listopada 2015

Marcepanowe Pierniczki

Dziś Świętej Katarzyny. Niniejszym sezon świąteczno-piernikowy uważam za otwarty! :) Zaczynamy pierniczkami z marcepanem. Proste w przygotowaniu, baaardzo kruche, a w smaku wyczuwalnie marcepanowe. Przepis na podstawie receptury znalezionej u Pieczarki Mysi. 

Marcepanowe Pierniczki


wtorek, 24 listopada 2015

Chałka Dyniowa

                  Klasyka jesiennego gatunku. Oglądałam i czytałam różne wersje tego przepisu już na tylu blogach, że właściwie aż nie wypada publikować go po raz kolejny. Tylko co ja na to poradzę, że to jest naprawdę doskonały przepis? Dokładnie takie, jakie lubię najbardziej; bajecznie prosty i niezawodny. A chałka wychodzi z niego znakomita; lekko słodkawa, bardzo mięciutka i znika w oka mgnieniu. 

Chałka Dyniowa


sobota, 21 listopada 2015

Gruszecznik Tymiankowo-Kokosowy Aromatyzowany Wanilią

                 Pomysł na to ciasto powstał drogą wielu doświadczeń i skojarzeń. Przede wszystkim koniecznie chciałam jakoś wykorzystać ostatnie gruszki. Czułam też powinność przygotowania jesiennej szarlotki i jednocześnie byłam nią już odrobię ... znudzona. Kruche ciasto, jabłka i cynamon. Każdej jesieni to samo. A ja chciałam coś troszkę inaczej. 

                 Czy uwierzycie, że w moim domu nigdy albo nigdy nie pieczono takiej typowej szarlotki? Upiekłam ją po raz pierwszy dopiero już "na swoim". Serio. Moja Mama nie jest fanką kruchego ciasta, piekła więc zawsze półkruche na proszku, a żeby go nie rozmoczyć zamiast surowych dodawała do niego jabłka zesmażone na mus. I nigdy nie dodawała cynamonu, bo inaczej mój Tata nawet by tego ciasta nie ruszył. Efektu nigdy nie nazywała szarlotką. W naszym domu to był jabłecznik. I w ten sposób, nie chcąc szargać zarezerwowanej dla ciasta z jabłkami nazwy "szarlotka" wymyśliłam ... Gruszecznik. Na kruchym cieście. I z kokosową kruszonką, którą zrobiłam kiedyś przypadkiem z braku mąki do zwykłego ciasta z borówkami. A ponieważ pokochałam aromat przypraw ... cynamon do gruszek nie pasuje. Za to gruszki bez imbiru, no, nie istnieją. A z wanilią komponują się jeszcze lepiej. Tymianek dodałam w natchnieniu, przypomniawszy sobie gruszki w occie i okazało się to fantastycznym posunięciem. Jego aromat cudownie przełamuje gruszkową słodycz nadając ciastu nieco koniakową szlachetność. 

Gruszecznik Tymiankowo-Kokosowy Aromatyzowany Wanilią


czwartek, 19 listopada 2015

Jesienny Makaron z Karmelizowanymi Owocami

                     Ostatnio tak się jakoś dzieje, że moja kuchnia coraz więcej mówi o mnie. Może dlatego, że po raz pierwszy od dłuższego czasu odnajduję w niej spokój również w sensie miejsca. W każdym razie, zupełnie jak ja, robi się coraz bardziej leniwa... i, o dziwo, podobnie jak mnie, na dobre jej to wychodzi. Tak niewiele przecież, w gruncie rzeczy, potrzeba do szczęścia :)

                   Czy pamiętacie, że listopad to jeszcze nie zima? Na straganach wciąż jeszcze pysznią się sezonowe owoce i warzywa; rubinowe buraki, pomarańczowe dynie, złociste gruszki ... W kuchni coraz więcej już cynamonu i przypraw, ale wciąż jeszcze pachnie jesienią. Gdy w jednym z popularnych dyskontów udało mi się dostać czekoladowy makaron, po prostu musiałam przyrządzić jesienną wersję makaronu z truskawkami. Z tym, że zamiast truskawek użyłam śliwek, gruszek i jabłka. Macie ochotę? 

Jesienny Makaron z Karmelizowanymi Owocami


wtorek, 17 listopada 2015

Makaronowe Comfort Food

             Po raz pierwszy spotkałam się z tym pojęciem czytając jedną z książek Nigelli Lawson (trudno, nie jestem wybitym teoretykiem kuchni) i od razu poczułam, że tym właśnie jest dla nie gotowanie i jedzenie. Comfort Food to niemal definicja tego wszystkiego, co dzieje się w wiedźmiej chatce. Od zawsze zarówno z jedzenia jak i z gotowania czerpię ... przyjemność. Nie gonię za modami, nie wpisuję się w fusion ani slow. Gotuję, by pokazać, że mi zależy, że się troszczę. Że jedna zapiekanka, jedna babeczka znaczyć może więcej "niż 1 000 słów". Gotuję dla odprężenia; by poczuć się domowo i bezpiecznie. Może dlatego tak u mnie bałaganiarsko i nie na czasie ... ? Bo lubię prostotę i komfort. A ten banalny makaron z kurczakiem i pieczarkami spełnia wszystkie wymogi Comfort Food; prosty w przygotowaniu, zrobiony z niedrogich i łatwo dostępnych składników, tak prosty, że nie da się go popsuć. Do tego kieliszek białego wina, przyjazna dusza obok ... to się nazywa komfort. 


Makaronowe Comfort Food


sobota, 14 listopada 2015

Pomidorowa jak za dawnych lat

                  Bloger kulinarny jest specyficznym rodzajem kucharza. Zwykle nie zna przepisów na pamięć. Nie dlatego, że ma z pamięcią kłopoty, ale dlatego, że zbyt wiele tych przepisów w życiu wypróbował. A, w przeciwieństwie do zwykłego kucharza, większość potraw wykonał w życiu tylko ... raz. Bo przecież na blogu nie można się powtarzać. Bo przecież każdy stara się wrzucić coś nowego, coś oryginalnego. Zagubieni, zabiegani szybko zaczynamy ... udziwniać. Szukamy rzadkich składników, ćwiczymy techniki cięć i czasami, czasami zdarza nam się zapomnieć, że ideał smaku jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy zamknąć oczy i przypomnieć sobie najprostszą domową kuchnię, jak u Mamy, jak u Babci. To, co najbardziej smakowało nam w dzieciństwie, będzie nam najbardziej smakować i dziś. 

                     Dlatego właśnie dzisiaj chciałabym przedstawić Wam tę prostą zupę. Ot, domowa pomidorowa. Zwyczajna. Prawdziwa. Najlepsza na świecie. I nie łudźcie się; od tej zupy się tyje. Ale choć raz zróbcie ją właśnie tak. Nie zamieniajcie śmietany na jogurt. Zróbcie makaron z białej mąki. Odnajdźcie jej podstawowy, pierwotny smak. Zawsze w ten właśnie sposób zaczyna się nauka gotowania. 
Pomidorowa jak za dawnych lat

środa, 11 listopada 2015

Jak co roku ...

               11 listopada w Chatce rogale i gęsina ... Nie może być inaczej! Przepisy są na blogu od zawsze i bardzo je lubicie, o tutaj :) Szczegółów chyba tym razem podawać nie będę: rogale te same tyle tylko, że mniej słodkie, bo bardziej żurawinowe i z lukrem bardziej białym, bo na białku. I gęś też ukiszona jak wtedy, tyle, że tym razem pieczona z dodatkiem jabłek i majeranku.