niedziela, 20 lutego 2011

Chrust

Karnawałowi musiało stać się zadość. Było już o Babcinych Pączkach, pora na chrust. Bo tak właśnie nazywała te karnawałowe ciastka Moja Babcia. Nie faworki, ale "chrust", albo "chruściki". Przepis jest doskonały. Chrust wychodzi leciutki, rozwarstwiony, miękki i cudownie chrupiący. Mogę polecić z czystym sumieniem. 

C h r u s t   o d   B a b c i



Składniki:

30 dag mąki
3 łyżki śmietany
5 żółtek
2 łyżki masła
szczypta soli
1 łyżka spirytusu
smalec do smażeniu (3-4 kostki)
cukier puder do posypania (ok.10 dag)

Wykonania:

Wszystkie składniki zagniotłam jak kruche ciasto i wybiłam wałkiem (polecam jako niezły środek na wyładowanie stresu). Rozwałkowałam bardzo cieniutko, na około 3mm. Prostokąt ciasta pokroiłam na paski o wymiarach około 3x10 cm, środek nacięłam wzdłuż uważając by nie naruszyć brzegów. Końce pasków przełożyłam przez nacięcie formując chruściki. Smażyłam na rozgrzanym mocno smalcu, osączałam na papierowym ręczniku i jeszcze ciepłe obficie obsypałam cukrem pudrem.

S m a c z n e g o !

sobota, 19 lutego 2011

Szybki Chleb z Żurawiną

Ostatnio cierpię na powszechną dość chorobą zwaną Niedoczasem, do której poważnie przyczynia się ZTM. No, ale warszawska komunikacja miejska to temat na osobną opowieść, a nawet na całą książkę. W każdym razie, karmię się głównie tym, co znajdę w spiżarni. Przynajmniej między poniedziałkiem a piątkiem. Ale w weekend dom musi pachnieć domowym chlebem, nawet żebym miała to przepłacić totalnym brakiem snu. Tym razem trochę oszukiwałam i wybrałam chleb ekspresowy na drożdżach. Ciemny, o konsystencji chałki, o idealnie zbalansowanym smaku i jeszcze wzbogacony żurawiną. Z osełkowym masłem smakował fantastycznie nawet następnego dnia. 

S z y b k i    C h l e b    z    Ż u r a w i n ą


Składniki:

1/2 kg mąki pszennej
3,5 dag drożdży
300 ml wody
2 łyżki miodu
3 łyżki kawy Inki
1 łyżeczka soli
10 dag suszonej żurawiny
2 łyżki oleju

Wykonanie:



Nawet nie bawiłam się z rozczynem. Lekko podgrzałam wodę, rozpuściłam w niej miód i kawę, wkruszyłam drożdże. Trochę pomieszałam, dosypałam mąkę i sól, mieszałam mikserem z hakami. Najpierw 4 minuty na wolnych obrotach, dolałam olej i miksowałam jeszcze 6  minut już na najwyższej mocy. Pod koniec dołożyłam żurawinę, nakryłam lnianą szmatką i odstawiłam na 30 minut. Przełożyłam do natłuszczonej keksówki i pozwoliłam chlebkowi rosnąć jeszcze kolejne pół godziny. Wstawiłam do zimnego piekarnika i piekłam nieco więcej niż godzinę, pilnując tylko by temperatura piekarnika nie przekroczyła 200 stopni. Wystudziłam na kratce. 

S m a c z n e g o !

piątek, 4 lutego 2011

Historia Pewnego Zakwasu



W styczniu wręcz niemożliwie zasłodziłam tego bloga. Może nie jest to specjalnie dziwne, bo uwielbiam słodycze i w nosie mam obwód swoich bioder, ale jednak nie samą czekoladą żyje człowiek. I właśnie zorientowałam się, że tak jakoś nagle, pod koniec ubiegłego roku pojawiły się u mnie chleby na zakwasie. A o samych początkach nie napisałam ani słowa. Pora to naprawić.

Z a  k w a s    Ż y t n i



Z początku byłam nim bardzo przejęta, ale wyszło jak zwykle. Zwyciężyła moja dewiza, że w kuchni dobre jest to, co jest proste. Przeczytałam kilka receptur wymagających odważania i wyrzucania kolejnych porcji pracującego zakwasu i . . .zrobiło mi się żal. Żal marnowania nie najtańszej przecież żytniej mąki razowej. Nic na to nie poradzę, mam jakiś organiczny wstręt do wyrzucania jedzenia, szczególnie tak wartościowego. I postanowiłam spróbować bez wyrzucania. I zrobiłam to tak:

W dużym słoiku zmieszałam 50 g mąki żytniej razowej i lekko ciepłej wody. Nakryłam wieczkiem bez przykrywania i owinęłam w szalik, bo jednak zimą mam w domu temperaturę nieco niższą niż wymagane 24 stopnie. Przez pierwsze 3 dni dokarmiałam go co 12 h dorzucając po 30 ml wody i 30 g mąki. Później przez tydzień jeszcze dokarmiałam go co 24 h. A po 10 daniach upiekłam pierwszy chleb. Wyszedł, więc uznaję, że metoda nie jest najgorsza. 
Schowałam go do lodówki, gdzie teraz stoi sobie3 spokojnie i czeka na pieczenie. Po prostu go wyjmuję, czekam aż się ociepli i dokarmiam. Trochę zmieniłam proporcje, bo wolałam, żeby był bardziej płynny, dodaję wiec teraz po 3 dag maki i 60 ml wody. Kiedy zaczyna pięknie bomblować zabieram się za chleb. I już. 

A oto dwa pierwsze chleby zakwasowe mojego autorstwa:

F i r m o w y   C h l e b   P i e k a r n i   P o   G o d z i n ac h




Składniki:

200g zakwasu żytniego razowego (100% hydracji)
290g wody
400g białej pszennej mąki chlebowej
100g pszennej mąki razowej
1 łyżeczka świeżych drożdży
12g soli

Wykonanie:


 
Zaczyn wymieszałam z mąką,wodą i drożdżami. Zostawiłam na 20 minut. Następnie dodałam sól i zagniotłam gładkie, delikatnie lepkie ciasto. Zostawiłam do wyrośnięcia na 2 godziny w temp 24 C, składając ciasto raz po godzinie. Ukształtowałam podłużny bochenek i złączeniem w górę włożyłam do koszyka. Rósł sobie 90 minut.
Ponieważ nie mam pieca z regulacją temperatury, więc po prostu wsunęłam chleb do maksymalnie nagrzanego piekarnika i upiekłam z parą. 

C h l e b    P o l s k i    o d    T a t t e r

Składniki:

200g zaczynu zakwasowego żytniego razowego
550g mąki białej pszennej
50g otrąb pszennych
1 łyżeczka miodu
1 łyżka soli
300 ml letniej wody
1 łyżeczka świeżych drożdży

Wykonanie:



Z drożdży, miodu i wody zrobiłam rozczyn i odstawiłam na kwadrans, a następnie zmiksowałam z resztą składników używając haków do miksera, jak zwykle - 4 min na najniższych i 6 minut na najwyższych obrotach. Pozwoliłam mu wyrastać 2 1/2h, a po drodze jeszcze 3-krotnie złożyłam. W końcu uformowałam bochenek i odstawiłam na kolejną godzinę. Piekłam z parą nieco dłużej niż godzinę. 



S m a c z n e g o !