Ostatnio cierpię na powszechną dość chorobą zwaną Niedoczasem, do której poważnie przyczynia się ZTM. No, ale warszawska komunikacja miejska to temat na osobną opowieść, a nawet na całą książkę. W każdym razie, karmię się głównie tym, co znajdę w spiżarni. Przynajmniej między poniedziałkiem a piątkiem. Ale w weekend dom musi pachnieć domowym chlebem, nawet żebym miała to przepłacić totalnym brakiem snu. Tym razem trochę oszukiwałam i wybrałam chleb ekspresowy na drożdżach. Ciemny, o konsystencji chałki, o idealnie zbalansowanym smaku i jeszcze wzbogacony żurawiną. Z osełkowym masłem smakował fantastycznie nawet następnego dnia.
S z y b k i C h l e b z Ż u r a w i n ą
Składniki:
3,5 dag drożdży
300 ml wody
2 łyżki miodu
3 łyżki kawy Inki
1 łyżeczka soli
10 dag suszonej żurawiny
2 łyżki oleju
Wykonanie:
Nawet nie bawiłam się z rozczynem. Lekko podgrzałam wodę, rozpuściłam w niej miód i kawę, wkruszyłam drożdże. Trochę pomieszałam, dosypałam mąkę i sól, mieszałam mikserem z hakami. Najpierw 4 minuty na wolnych obrotach, dolałam olej i miksowałam jeszcze 6 minut już na najwyższej mocy. Pod koniec dołożyłam żurawinę, nakryłam lnianą szmatką i odstawiłam na 30 minut. Przełożyłam do natłuszczonej keksówki i pozwoliłam chlebkowi rosnąć jeszcze kolejne pół godziny. Wstawiłam do zimnego piekarnika i piekłam nieco więcej niż godzinę, pilnując tylko by temperatura piekarnika nie przekroczyła 200 stopni. Wystudziłam na kratce.
Też często przyspieszam proces wyrastania ciasta drożdżowego, rzadko żałuję. Lubię szybkie i pyszne przepisy
OdpowiedzUsuńA kształt jaki wspaniały!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńChociaż nie nazwałabym tego przyspieszeniem. Przy cieście drożdżowym liczy się efekt, a nie czas. Przy świeżych drożdżach i odpowiedniej temperaturze 30-4o min wystarcza do podwojenia objętości, a ten chleb rośnie dwukrotnie :)
niezwykły kolor ma u Ciebie żurawina! nigdy nie próbowałam dodawać jej do chleba, ale najwyraźniej jest to udane połączenie... spróbuję!
OdpowiedzUsuń