Prawdziwe powinny być z cielęciny, ale jakoś nie potrafię się przekonać do zjadania krowich dzieci. Nie, no nie jestem wegetarianką, ale one mają takie piękne oczy . . . No i użyłam sznycelków z indyka. Też dobre. Potrawa to bardzo efektowna, a nieco zapomniana. I to całkiem niesłusznie, bo niezwykle smaczna. Chodziła za mną już od dłuższego czasu jako wspomnienie z dzieciństwa i w końcu się odważyłam.
I n d y c z e s z n y c e l k i z s a d z o n y m j a j e m
Składniki:
- 400 g indyczych sznycelków
- 1 kubek maślanki
- 5 jajek
- 100 g mąki
- sól, pieprz, majeranek
- tłuszcz do smażenia
Wykonanie:
Sznycelki lekko podmroziłam, żeby lepiej się siekały i pokroiłam drobniutko jak warzywa do sałatki, a później jeszcze dwukrotnie przesiekałam. Zalałam maślanką i wstawiłam na noc do lodówki. Później wyrobiłam z 1 jajkiem i łyżką mąki, doprawiłam i uformowałam cztery płaskie kotleciki. Każdy obtoczyłam w mące i usmażyłam na gorącym tłuszczu, po około 7 minut z każdej strony, delikatnie podlewając wodą.
Zestawiłam z ognia i na małym ogniu, pod przykryciem usmażyłam jajka sadzone tak, by żółtka pozostały płynne. Na każdym sznyclu ułożyłam jajo i obiad wyjechał na stół. I natychmiast został zjedzony. Z dużą przyjemnością.
S m a c z n e g o !
zjadlabym taki obiadek:)
OdpowiedzUsuń