Nie kupowałam w tym roku borówek amerykańskich, bo osiągały horrendalne wprost ceny. Na moim snobistycznym , osiedlowym straganie życzono sobie nawet 12 PLN za 200g! Więc kiedy ostatnio udało mi się wypatrzyć, pod Halą Banacha, takie samo pudełeczko za 8 PLN i uświadomiłam sobie, że drugiej szansy już pewnie nie będzie, po prostu nie mogłam się oprzeć.
Na początku wymarzyłam sobie z nich muffiny, takie prawdziwe, amerykańskie z borówką i żółte od mąki kukurydzianej. Miałam tylko jeden problem; nie odpowiada mi specyficzny posmak mąki kukurydzianej . . . po co piec coś tylko dlatego, że jest śliczne i może nawet obiektywnie smaczne, ale na pewno się tego nie zje? Zwłaszcza jeśli to jedyna w roku okazja na wykorzystanie borówki amerykańskiej?
No i w ten sposób borówki wylądowały w fantastycznym śniadaniu. Amerykanie nazywają to "pancakes", co u nas bezpośrednio tłumaczy się jako naleśniki i jest to tłumaczenie średnio trafione. W praktyce robi się ciasto zbliżone do naleśnikowego (trochę może gęstsze), tyle, że ze sporym dodatkiem proszku do pieczenia i smaży z niego małe placuszki, które pięknie rosną na patelni. Porównanie do racuchów też jest średnio trafione, bo przecież racuch powinien wyglądać tak. W dodatku w Stanach najczęściej przygotowuje się wersje prawie bezcukrowe i podaje ze smażonym bekonem, ewentualnie polewa syropem klonowym lub miodem. Przy mojej zwichrowanej, słodkiej wersji z borówkami pozostanę więc przy nazwie "placuszki". I kropka.
Placuszki z Borówkami
Składniki:
- 1 1/4 szklanki mąki pszennej
- 2 łyżeczki cukru waniliowego
- 3 łyżki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli - 1 jajko,
- 2 stopionego i wystudzonego masła
- 1 szklanka maślanki
- 20 dag borówek amerykańskich
- ewentualnie cukier puder do posypania (dla mnie niekoniecznie)
- tłuszcz do smażenia
Wykonanie:
Najprostsza receptura świata. Osobno wymieszać wszystko suche, czyli mąkę, proszek do pieczenia, sól, cukier. Osobno rozbełtać wszystko mokre, czyli jajko z maślanką i olejem. A później mokre wlać do suchych i krótko zmiksować i delikatnie wmieszać do środka borówki. A później już tylko smażyć z obu stron na złoto. Ja na średniej wielkości patelni smażyłam jednocześnie 4-5 placuszków. Pięknie rosną, są delikatne, puszyste i świetnie poprawiają humor, nawet w poniedziałkowy poranek.
Fajny pomysł. Mam jeszcze mrożone jagody, chętnie wypróbuję Twój przepis. ;)
OdpowiedzUsuńswietne placuszki i juz mam na nie ochote:)
OdpowiedzUsuńPlacuszki, zdecydowanie placuszki! Są świetne na niedzielne śniadanie :) W tygodniu wszyscy gnają porannie, a w niedzielę takie placuszki i od razu dzień się miło zaczyna!
OdpowiedzUsuń