niedziela, 26 września 2010

Capuccino nie tylko w filiżance

Przyszedł czas na wyznanie: Jestem kawoholiczką. I, w dodatku, to rodzinne. Miłość do kawy otrzymałam w genach. Do każdej kawy. Uważam, że to uzależnienie, bo według mnie, nie ma czegoś takiego jak zła kawa. Lubię nawet taką z sieciowego automatu. Linnym ubię każdą, choć mam, oczywiście, ulubione. Ale o kawie samej w sobie będzie razem. 

Dzisiaj o wyjątkowym cieście z kawową nutką. Bardzo wyraźną kawową nutką złagodzoną miękkością śmietanki. Wiem doskonale, że biszkopty z kremami capuccino są bardzo popularne. Widziałam setki takich przepisów. Ale zawsze piekę ten jeden. Bo jest idealny. Nie ma źródła w żadnej gazecie czy na internetowym forum. Pochodzi z Rodzinnej Skarbnicy Wiedzy. Z 15 lat temu wyszperała go gdzieś Ciocia B. Natychmiast został przechwycony przez moją Mamę i już z nami pozostał. Do dziś w niezmienionej formie.

B i s z k o p t    C a p u c c i n o

To właściwie trzy przepisy. Biszkopt i dwa kremy. Razem tworzą delikatną, leciutką, wbrew pozorom dość wytrawną całość. Przepis na biszkopt jest jeszcze starszy niż samo ciasto. Pochodzi jeszcze z panieńskich czasów mojej Mamy i stanowi bazę każdego tortu, który powstaje w naszym domu. Wymaga trochę uwagi, ale jest niesamowicie puszysty, rośnie jak stodoła, niesamowicie długo zachowuje świeżość i zawsze się udaje. A przy tym rośnie jak stodoła, spokojnie można go podzielić na trzy blaty. Do Capuccino piekę go zwykle z połowy porcji, ale przepis podaję w oryginale. 



Składniki na biszkopt: 
6 jajek
1/2 szklanki mąki
1 łyżka kartoflanki (obie mąki powinny dawać 3/4 szklanki)
1 szklanka cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia

Wykonanie:

Nie trzeba rozdzielać żółtek od białek. Wbijam je do miski w całości, wsypuję cukier i ubijam mikserem. Długo. Mają zamienić się w sztywną, białą pianę. Zwykle trwa to około 20 minut. I nie wolno oszukiwać. To właśnie jajeczna piana jest najważniejszym elementem tego ciasta. Nie jestem przesądna, majtam mikserem we wszystkie strony i nie ubijam go ręcznie. Za to z doświadczenia wiem, że ważne, żeby jajka nie były wyjęte prosto z lodówki, bo im zimniejsze, tym dłużej będą się ubijać. A piana powinna być naprawdę sztywna prawie jak na bezy. 
Obie mąki mieszam z proszkiem i rozdzielam ją sobie na 3-4 porcje. Pojedynczo, bardzo delikatnie wsypuję te porcyjki do piany jajecznej. Do mieszania nie wolno używać ani miksera, ani łyżki. Ten biszkopt wymaga delikatności i ciepła kobiecej ręki. Mieszam delikatnie, wolno zagarniając ciasto od dna. Bardzo ważne, żeby dokładnie rozmieszać miedzy palcami grudki mąki, przy czym piana jajeczna nie może opaść. 
Na koniec, dalej ostrożnie mieszając dolewam jeszcze 4-5 łyżek ciepłej wody.  
Przygotowuję tortownicę - biszkot jest naprawdę delikatny, wymaga więc natłuszczenia tortownicy i obsypania jej bułką tartą. Ostrożnie przelewam ciasto. Piecze się około 35-40 min w temperaturze 180 stopni. Podobnie jak drożdżowce biszkopt wkładam zawsze do zimnego piekarnika. Zostaje już tylko patrzeć jak rośnie. 
Pozwalam mu trochę wystygnąć, ale nie do końca. Wyjmuję z tortownicy i odstawiam do wystudzenia. Dla pełnego spokoju zwykle piekę go dzień przed przygotowaniem ciasta i zostawiam na noc. 
Biszkopt rozkrawam na blaty, albo nie. Do tego ciasta nie trzeba, dlatego piekę go z połowy (porcja na blachę), a nawet z 1/3 porcji (porcja na tortownicę). 
Ten biszkopt tego nie wymaga, bo jest wilgotny sam w sobie, ale torty lubią, gdy biszkopt zostanie czymś nasączony. Najczęściej, w zależności od smaku tortu, używam mocnej herbaty, kawy albo alkoholu. W tym wypadku - rumu.  

Następnego dnia przygotowuję kremy, znacznie już prostsze. Najważniejszy krem kawowy jest prostą wariacją popularnej masy budyniowej z dodatkiem kawy i rumu. 

Składniki na krem Capuccino:
1/2 l mleka
6 łyżek dobrej kawy capuccino, najlepiej o alkoholowym aromacie,
1/2 szklanki cukru
4 łyżki zwykłej, pszennej mąki
1 kostka masła lub margaryny
50 ml rumu 


Wykonanie:

Z przygotowanej porcji mleka odlewam sobie troszkę więcej niż pół szklanki, żeby mieć później do rozrobienia mleka. Resztę mleka gotuję z cukrem (cukier dodaję właśnie na tym etapie, żeby lepiej się rozpuścił pod wpływem temperatury), cały czas mieszając i takim wrzącym zaparzam kawę. W reszcie mleka rozpuszczam mąkę i powolutku wlewam do wrzącej kawy, mieszam trzymając na ogniu, aż utworzy się budyń. A później pozwalam mu wystgnąć. Do zimnego budyniu wmiksowywuję jeszcze masło i na samym końcu, rum.
Gotowy krem można już rozprowadzić na cieście. 


Czas na śmietankę . . . 


Składniki na śmietankę:


1/2 l kremówki (36% - na tym cieście nie warto oszczędzać)
2 łyżeczki żelatyny
mleko do namoczenia żelatyny (ok.1/3 szklanki)
(to nie jest przeoczenie - śmietanka do tego ciasta, podobnie jak do kawy, nie zawiera cukru!)


Wykonanie:


 W ciepłym mleku rozpuszczam żelatynę, trzeba ją będzie trochę wystudzić, żeby nie zważyła śmietany, ale nie do końca - całkowicie wystudzona za bardzo się ściągnie. Kremówkę, odwrotnie niż jajka, ubijam mocno schłodzoną. Na sztywno. Pod koniec ubijania dolewam żelatynę i nadal miksuję, żeby dobrze ją rozprowadzić. I chlup, na ciasto. 
Gdy robię to z Mamą, rozprowadzam ją równo i gładziutko. Sama wolę bardziej "nieuczesaną" wersję. 


Właściwie to już koniec. Wystarczy wstawić ciasto do lodówki na 3-4 godziny. Mamy już filiżankę (biszkopt), kawę (krem capuccino) i śmietankę. Ale ja lubię jeszcze dodać ostatni szlif . . . w dobrze zaparzonym cappuccino na wierzchu jest coś jeszcze. I tu wszystko zależy od fantazji wykonawcy: wiórki startej czekolady? cynamon? Mnie najbardziej smakuje wersja posypana pozostałą resztką kawy. 


S m a c z n e g o !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz