Tak jak pisałam wcześniej, po Świętach mam wyjątkowy pęd do prostego jedzenia. A w męskim wydaniu powinno być mięsno i pikantnie. No i właściwie, czemu nie? Taki zestaw naprawdę wart jest polecenia choćby ze względu na wyjątkową łatwość przygotowania, chociaż mam pewien problem z podaniem dokładnych przepisów. Właściwie wykonuje się to automatycznie:
Pieczone Kiełbaski w Cebuli z Chrzanowym Puree
Składniki:
- kiełbaski wieprzowe
- (tyle sztuk, ile osób chętnych do jedzenia)
- ulubione przyprawy
- (ja używam granulowanego czosnku i ziół prowansalskich)
- 1/2 kg czerwonej cebuli
- sól
- ziemniaki
- (zwykła porcja obiadowa, u mnie około 1 kg)
- stopione masło
- (powiedzmy 5-10 dag)
- mleko
- 2-3 łyżki dobrego, ostrego chrzanu
Wykonanie:
Obieram ziemniaki i gotuję jak zwykle. Zaraz po wstawieniu ich na ogień zabieram się za kiełbaski. Nacinam je tak jak zwykle do smażenia, czyli w krateczkę. Nacinam po prostu z obu stron ukośne paski w jedną i drugą stronę. Kiełbasa nie musi być wyjątkowej jakości, przyprawy poprawią jej smak, a pieczenie pozbawi nadmiaru tłuszczu. Posypuję przyprawami, układam w naczyniu żaroodpornym i wkładam do piekarnika, albo na grill w kuchence mikrofalowej. Z resztą, polska kiełbasa kupiona poza supermarketem i tak jest zwykle doskonała.
Cebulę kroję na połówki, a te w cienkie plasterki. Używam czerwonej. Biała, cukrowa będzie zbyt łagodna. Można użyć zwykłej cebuli, ale w takim przypadku lepiej pozbawić ją goryczki, a to już wymaga trochę pracy. Jeśli ktoś ma ochotę; posiekaną cebulę należy mocno posolić, odstawić na godzinę, odcisnąć sok i cebulę dobrze wypłukać z soli.
Tak przygotowaną cebulę po prostu smażę. Nigdy na oleju. Olej rozgrzewa się do zbyt wysokiej temperatury. Cebula ma wysoką zawartość cukru, a co za tym idzie, tendencję do przypalania się. Warto też smażyć ją trochę inaczej niż radzi się zazwyczaj. Ja zawsze wkładam cebulę na absolutnie zimny tłuszcz, solę i dopiero wtedy stawiam na maleńkim ogniu. W ten sposób wpije mniej tłuszczu i udusi się we własnym soku, pięknie się zeszkli, ale absolutnie nie przypali. Choć trwa to nieco dłużej niż tradycyjne smażenie, wiec jak kto woli.
Ugotowane ziemniaki duszę taką specjalną spiralką, można też przepuścić przez praskę. Wlewam roztopiony tłuszcz i mleko, w takiej ilości, żeby otrzymać delikatny, aksamitny ziemniaczany krem zamiast tradycyjnej, bryłowatej, twardej papki serwowanej w większości restauracji. A ponieważ ma to być męska wersja puree, dorzucam jeszcze kilka łyżek chrzanu.
Wystarczy już tylko wyłożyć na talerz.
Wisienko- masz rację prawdziwie męski obiadek, nie jedna kobieta też by takim nie pogardziła;)
OdpowiedzUsuńbuziaki;*
A u mnie to już w ogóle jest rozpusta na całego - taką kiełbaskę się smaży, żeby wytopić tłuszcz :-)
OdpowiedzUsuńTeż czasem zjem - a co...
Moze i meski, ale nawet ja - w koncu, bylo nie bylo, niewiasta - chetnie bym taki obiad spalaszowala :)
OdpowiedzUsuń