Na Weekendową Cukiernię czekałam z wielką niecierpliwością. Nic na to nie poradzę - uwielbiam piec ciasta, a po pachnącym cynamonem Bawarskim Drożdżowcu ze Śliwkami dziewczyny narobiły mi ogromnej ochoty na kolejne wspólne wypieki. I nie zawiodłam się!
Październikowe wydanie prowadziła Pinkcake z Trochę Innej Cukierni, która zaproponowała dwie najprawdziwsze cudowności - ciasta na bazie warzyw, żeby łatwiej i bardziej słodko móc zrealizować zdrowotny wymóg pochłaniania pięciu warzywnych porcji dziennie.
No i nadal z niecierpliwością czekam na . . . listopadowe propozycje. A oto dokumentacja październikowa:
C i a s t o K r w i o d a w c ó w
Trochę je przechrzciłam. W oryginale nazywało się Czekoladowym Ciastem z Burakiem. Ale siła skojarzeń jest potężna. Sama staram się regularnie oddawać krew i chciałabym, żeby stało się to bardziej powszechne. A w tym cieście są przecież buraki, które pięknie podnoszą poziom czerwonych krwinek i najbardziej wartościowa gorzka czekolada, która podnosi z kolei poziom cukru, zapobiegając zasłabnięciom po oddaniu krwi. Dla krwiodawcy nie ma po prostu lepszej receptury! Jeśli ktoś jeszcze nigdy nie dzielił się krwią, może to ciacho go przekona!
Składniki:
250 g rozpuszczonej, gorzkiej czekolady
(użyłam 2,5 tabliczki wedlowskiej Jedynej)
3 jajka
200 g brązowego cukru
(dałam biały, bo brązowego unikam z uporem maniaka, jako produktu obcego)
100 ml oleju
100 ml oleju
(namiętnie używam ulubionego słonecznikowego)
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
(akurat mi wyszedł i użyłam aromatu cytrynowego)
10 dag mąki
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
5 dag mielonych migdałów
10 dag mąki
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
5 dag mielonych migdałów
(okazało się, że w mojej paczuszce zostało niespełna 20 g, dopełniłam różnicę zmielonym słonecznikiem)
25 dag surowych buraków startych na drobnych oczkach
25 dag surowych buraków startych na drobnych oczkach
Wykonanie:
Zaczęłam od starcia buraka i to były najwyższe schody w tym przepisie. Buraka trze się po prostu okropnie. Ale dalej poszło już jak z płatka. Jajka, w całości zmiksowałam z olejem, wrzuciłam całą resztę składników i wymieszałam drewnianą łyżką. Gotowe ciasto przelałam do tortownicy 22 cm (Pinkcake, wcale nie była za duża - wyszedł mi prawdziwy tort!). Piekłam niecałą godzinę.
Wyszło cudowne, niezwykle mięciutkie brownies. Pozwoliłam mu przestygnąć, a później po prostu zalałam polewą.
Składniki polewy:
10 dag rozpuszczonej, gorzkiej czekolady
(kolejna tabliczka "Jedynej")
10 dag cukru
10 dag kwaśnej śmietany
(użyłam 18%)
O ile ciasto jest fantastyczne, to polewa jakoś mi nie podeszła. Jest ciągnąca, przeraźliwie słodka i nie można domiksować cukru. Właściwie to taki czekoladowy lukier. Już teraz wiem, że następnym razem użyję starego, dobrego przepisu na wytrawną polewę czekoladową z kakao, za to bez cukru. Bo następny raz będzie na pewno.
Marchewkowe rogaliki też upiekłam, ale pojawią się za kilka dni, bo jakoś i tak mi się ten wpis wydłużył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz