Jak już pisałam wcześniej, wspólne pieczenie w Weekendowej Cukierni, sprawia mi nieziemską wprost frajdę. Postanowiłam więc upiec obie październikowe propozycje. Swoje Ciasto Czekoladowo-buraczane prezentowałam już tutaj. Teraz przyszedł czas na kolejną propozycję Pinkcake, która gospodarzyła w tym tygodniu - rogaliki marchewkowe.
R o g a l i k i M a r c h e w k o w e
Są po prostu boskie! Idealnie kruche, ale absolutnie nie twarde. Słodkie w sam raz. Dawno już nie trafiłam na przepis o tak idealnych proporcjach. Te rogaliki na stałe włączam do mojego kuchennego repertuaru. A w dodatku rozwiązują pewien problem, który dręczy mnie od dość dawna - czym nakarmić weganina? Nie ma w nich mleka, masła ani jajek. Same roślinki. A mimo to są fantastyczne.
Składniki:
20 dag drobno startej marchewki
1 kostka margaryny
(na maśle pewnie były jeszcze lepsze, ale ma być przecież ortodoksyjnie wegańsko)
2 szklanki mąki
3 łyżki cukru pudru
ulubiona gęsta konfitura
(użyłam całych truskawek z domowej galaretki i konfitury nektarynkowej)
Wykonanie:
Zagniotłam wszystkie składniki jak kruche ciasto. Podzieliłam na cztery części i formowałam rogaliki metodą mojej Babci, czyli najpierw każdą część rozwałkowałam na okrągły placek.Następnie każdy placek pokroiłam jak pizzę na 8 trójkątów. Na każdym trójkącie układałam truskawkę albo łyżeczkę konfitury nektarynkowej i zwijałam w rogalik zaczynając od boku, który był wczęściej częścią obwodu koła.
Tym sposobem otrzymałam 32 niewielkie rogaliki, takie akurat na dwa kęsy.
Piekłam te cuda około godziny (to dwukrotnie dłużej niż w oryginalnym przepisie, ale taka uroda mojego piekarnika) w 180 stopniach.
Trochę wypłynęła mi konfitura, ale jakoś nikomu to nie przeszkadzało. Wszystkie rogaliki zniknęły na jedno posiedzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz