Są cudowne, w naszej małej chatce zrobiły prawdziwą furrorę. Ani z Mojej Małej Kuchni, która zaproponowała te bułeczki w Weekendowej Piekarni jestem za ten przepis dozgonnie wdzięczna. Po raz pierwszy nawet w oczach Ojca, który toleruje tylko całkowicie pszenne, miękkie pieczywo (którego ja zazwyczaj nie piekę) i nie jada zwykłych bułek, bo mają zbyt twardą skórkę, pokonałam nasz ulubiony sklepik z pieczywem.
M i ę k k i e M a ś l a n e B u ł e c z k i
Składniki:
(z niewielkimi modyfikacjami dla wygody odważania)
75 dag mąki pszennej (nie jestem ortodoksem - jeśli chodzi o mąkę pszenną to jakoś niespecjalnie przejmuję się typami)
300 ml wody
1 jajko
5 dag masła (stopione i wystudzone))
5 dag cukru
4 dag mleka w proszku
15 g soli
4 dag świeżych drożdży
(+50 ml mleka na rozczyn i 1 łyżeczka cukru)
Wykonanie:
Mimo, że nie było tego w przepisie przygotowanie bułeczek zaczęłam od zaczynu. Podgrzałam delikatnie odrobinę mleka z cukrem, rozpuściłam w nim drożdże, zasypałam odrobiną mąki i odstawiłam na kwadrans.
Po tym czasie po prostu wrzuciłam wszystkie skłądniki do robota i wyrabiałam 2 minuty na programie do ciasta drożdżowego. Następnie nakryłam lnianą ściereczką i odstawiłam na godzinę do wyrośnięcia.
Po tym czasie odrywałam kawałeczki ciasta formując z nich bułki, które od razu układałam na natłuszczonej blasze. Odstawiłam do wyrośnięcia na 45 minut.
Bułeczki posmarowałam mlekiem i wstawiłam blachę do zimnego piekarnika pozwalając temperaturze rosnąć do max. 200 stopni. Trwało to około pół godziny. Po wyjęciu z piekarnika, jeszcze gorące bułeczki smarowałam roztopionym masłem.
S m a c z n e g o !
Nawet nie wiesz jak się cieszę że Wam samkowały :-) Pięknie Ci wyrosły i zarumieniły. Bardzo mi miło, że je upiekłaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ania