sobota, 9 października 2010

Pożegnalne Muffinki

No może nie do końca muffinki. Może raczej "Pożegnalne Babeczki". A wszystko przez moje ciągoty do kuchni retro. Zbuntowałam się przeciwko amerykańskości i zamiast w pilotkach upiekłam je w takich staroświeckich, metalowych foremkach do kruchych babeczek, które należały jeszcze do mojej Babci. 



A pożegnalne, bo chciałam się jakoś sympatycznie pożegnać z załogą Szklanego Wieżowca. No i w ramach pożegnania zaniosłam im babeczki na osłodę szczurzego, korporacyjnego życia. Przepis pożyczyłam sobie od Dorotus z blogu Moje Wypieki . Podpasował mi tematycznie. Muffinki kawowo-czekoladowe, lekko piekielne w kolorze i bez przesadnej słodyczy, a w dodatku w Szklanym Wieżowcu kawę piło się na hektolitry. Oryginalnie nazywają się inaczej, ale mieszanka kawy i czekolady aż się prosi o nazwę:

B a b e c z k i    M o c c a


Składniki:

1/2 kostki miękkiego masła
125 g cukru (w oryginale Muscovado)
2 jajka
125 g mąki
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka kakao
1 łyżka mielonej kawy naturalnej (w oryginale espresso w proszku)
50 g gorzkiej czekolady ( u mnie wedlowska "Jedyna")
1-2 łyżki mleka (jedna wystarczyła w zupełności)

Wykonanie: 

Z racji utrudnienia sobie roboty metalowymi foremkami, zaczęłam właśnie od nich. Wymagają solidnego natłuszczenia i wysypania bułką tartą, co trochę przy takich drobiazgach jednak trwa.
Utarłam mikserem masło z cukrem, aż na puszysty krem. Taki puch zmiksowałam z jajkami. Zmieszałam ze sobą wszystko "sypkie" czyli mąkę, kakao, kawę, sodę i proszek i ciągle miksując stopniowo dodawałam do masy maślano-jajecznej.Na końcu dorzuciłam roztopioną w mikrofali czekoladę i jeszcze raz przemieszałam mikserem. I właściwie tyle. Ponieważ pięknie rosną, wyszło mi z takiej porcji nie 12, a 20 babeczek. 
Piekłam w 200 stopniach metodą "do suchego patyczka". 
Jeszcze gorące babeczki wyjmowałam z foremek natychmiast po wyjęciu ich z piekarnika. A po ostygnięciu smarowałam gęstą polewą zrobioną z tabliczki gorzkiej czekolady z dodatkiem odrobiny masła i łyżką kawy. Na wierzchu układałam białą chmurkę z płatków migdałowych.  


Babeczki są prawie doskonałe - mieciutkie, niesłychanie puszyste. Ale przecież nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie pozmieniała. Natchnieniem okazała się moja Mama, która akurat opowiadała, że właśnie jadła gdzieś muffinki z jabłkami. A ponieważ to czas szarlotek, natychmiast na bazie tego samego przepisu skomponowałam sobie:

C y n a m o n o w e    B a b e c z k i    z    J a b ł k i e m

Składniki: 

1/2 kostki miękkiego masła,
125 g cukru
125 g mąki
2 jajka
1 łyżeczka cynamonu
po 1/2 łyżeczki sody i proszku do pieczenia
2 jabłka drobno posiekane i podsmażone z cukrem i cynamonem jak do szarlotki



Wykonanie:

Praktycznie dokładnie tak jak w przepisie powyżej. Masło utarłam z cukrem, dodałam jajka, a potem do masy maślano-jajecznej stopniowo wszystko sypkie. 
Najpierw wypełniłam babeczki (tym razem wyszły 24) połową ciasta, do każdej foremki nałożyłam po łyżeczce jabłek i zalałam resztą ciasta. 
Piekłam tak samo. Wierzch dekorowałam lukrem ukręconym z cukru pudru i soku cytrynowego. 

PS. A propos cytryny . . . kiedyś koleżanka zdradziła mi świetny sposób na zniwelowanie smaku proszku do pieczenia, który niektórych trochę drażni. Przed dodaniem do ciasta wystarczy skropić go sokiem z cytryny. Spieni się od razu i w żołądku już nie musuje. W rośnięciu ciasta to nie przeszkadza, a działa - wypróbowałam.

S m a c z n e g o !

2 komentarze:

  1. Bardzo mi sie podobają Twoje babeczki. Ja sama lubię stare foremki, mam ich po mojej babci sporo. Najlepsza jest forma do ciasta - już zrysowana, emalia odpada, ale piecze się w niej tak dobrze jak w żadnej innej. Popieram Twoją antyamerykańskość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta antyamerykańskość jest pozorna :)Kuchnię amerykańską uwielbiam, ale w oryginalnej formie. Podobnie jak włoską i hinduską. Nie lubię tylko, gdy coś, co istnieje u nas od lat nagle robi zawrotną karierę u nas pod inną nazwą zza oceanu. A muffinki to po prostu babeczki i kropka. Bardzo dziękuję.

    OdpowiedzUsuń