"Botwinka u nas wysoce niedoceniana jest." - naoglądałam się "Rancza" i została mi z tego taka dziwna składnia :) W każdym razie chciałabym wystąpić jako orędowniczka botwinki. Bo, rzeczywiście, korzystamy z niej niemal wyłącznie w zupach. A tymczasem liść młodego buraka, jest naprawdę fantastyczny w smaku. Najprościej go po prostu udusić (choć bez zbrodniczych zamiarów, bo botwinka Bogu Ducha winna, a właściwie niewinna, ocet winny).
Botwinka Uduszona
Składniki:
pęczek botwinki (albo nawet dwa)
2 ząbki czosnku
3-4 łyżki tomatery
2-3 łyżki oleju słonecznikowego
sól, pieprz do smaku
Wykonanie:
Liście buraka opłukałam pod zimną wodą, a później zblanszowałam, czyli wrzuciłam na minutę do wrzątku, a później zanurzyłam w zimnej wodzie, żeby liście zmiękły, ale pozostały jędrne. No i posiekałam odrobinę. Czosnek pokroiłam w plasterki, wrzuciłam na zimny olej, leciutko posoliłam i postawiłam na maleńkim ogniu. Gdy czosnek się zrumienił dorzuciłam botwinkę, a gdy zmniejszyła objętość jak szpinak, dolałam troszkę tomatery, doprawiłam i na chleb. Akurat na grzanki czosnkowe nie miałam ochoty, ale czasem i tak bywa. Tym razem zjadło się ze świeżym, domowym pieczywem.
A z liści boćwiny można zrobić zawijane gołąbki :-) Botwinka jest wspaniała i taka hmm elastyczna? :)
OdpowiedzUsuńOoooo . . . Poleczko, jak miło, że wpadłaś! Bo na gołąbki z kolei ja nie wpadłam, ale pomysł wykorzystam!
OdpowiedzUsuń