piątek, 7 października 2011

Czerwone Gołąbki z Ziemniakami

No i jakoś tak zabrzmiało PRL-owsko :) Ale nie w tym sęk. Wszystkiemu winna Polka, która zawitała kiedyś do mnie skuszona wspólną miłością do botwiny na ciepło w wersji wcale niezupowej. I napisała mi wtedy, że fajne byłyby takie gołąbki zawijane w liście botwinki i, oczywiście, pomysłem zachwyciła mnie kompletnie. Tyle tylko, że po przyniesieniu ostatniego pęczki botwinki, te listki wydały mi się jakieś takie . . . małe. Zwyczajnie poddałam się lenistwu i nie chciało mi się zwijać ich po trzy czy cztery. Botwinka poszła więc do tarty, ale że czas już późny, wciąż zostało mi kilka małych buraczków. A gołąbki z pomysłu Polki jakoś nie chciały się odczepić. No i oto efekt :)

Czerwone Gołąbki z Ziemniakami


Składniki:

  • 18 dużych liści winogron (+ drugie tyle do wyłożenia dna garnka)
  • 4 spore ząbki czosnku
  • 80 dag dobrych, twardych ziemniaków
  • 20-30 dag buraczków
  • 1/2 korzenia chrzanu
  • 1 cebula
  • 1 jajko
  • sól i pieprz do smaku
  • tłuszcz do smażenia
  • dobry, domowy wywar warzywny do podlewania

Wykonanie:

Ziemniaki, bez obierania wrzuciłam do niewielkiej ilości zimnej wody i lekko obgotowałam. Dosłownie 5 minut od zagotowania wody. Nie chodziło o to, żeby ziemniaki całkowicie się ugotowały, tylko leciuteńko zmiękły i zmarszczyły skórkę. Buraczki zawinęłam w folię aluminiową i upiekłam w piekarniku, ponieważ miałam kilka małych, bardzo młodych sztuk wystarczył im kwadrans w 200 stopniach. Obrane ziemniaki i buraczki starłam w malakserze razem z chrzanem. Na zimny tłuszcz wrzuciłam posiekaną cebulę, osoliłam, postawiłam na ogniu i smażyłam na małym ogniu tylko tyle, żeby się zeszkliła, a później razem z tłuszczem przerzuciłam do masy ziemniaczano-buraczanej, dodałam jeszcze jajko, wymieszałam, doprawiłam. 
Liście winogron umieściłam w misce. W dużym garnku zagotowałam wodę z czosnkiem i na 3  minuty zalałam nią winogronowe liście. Później już tylko zawijałam w nie przygotowane nadzienie. Na rozgrzanym mocno w żeliwnym garnku tłuszczu ułożyłam warstwę pozostałych winogronowych liści, a na nich gołąbki. Dusiłam około 2 godzin, w miarę potrzeby podlewając bulionem.

S m a c z n e g o !

PS. A przepis bierze udział w durszlakowym konkursie "Tost, Burak, Kawior", oczywiście w kategorii Burak.  

2 komentarze:

  1. Jak pięknie to wymyśliłaś:) muszą być pyszne takie głąbki,jeszcze nigdy się z takimi nie spotkałam.Bardzo smaczny pomysł:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :) To duży komplement, szczególnie dla autorskiego przepisu :)

    OdpowiedzUsuń